Po raz kolejny uczestniczyłam w
dyskusji o słuszności obowiązkowego egzaminu maturalnego z
matematyki. Dyskusja ta oczywiście nigdy nie będzie miała końca i
obie strony mają swoje racje. Jestem gdzieś w środku tego
wszystkiego, gdyż moim zdaniem całość szybko weryfikuje życie.
W szkole z matematyki byłam, powiedzmy
sobie szczerze, kiepska. Nie przepadałam za tym przedmiotem. Dziś
muszę przyznać, że mniej w tym było mojej winy jak dotychczas
sądziłam. Jak zwykle wiele zależy od ludzi i tak oto trafiłam na
stereotypową matematyczkę, rodem z uczniowskich koszmarów. Sama
jej postawa, zamknięcie na wszelkie nasze uwagi i pytania sprawiały,
że osób takich jak ja było więcej. Miała swoich ulubieńców i
praktycznie zajęcia biegły według ich, narzucanego, rytmu.
Po wielu latach w życiu codziennym
brakuje mi sporej wiedzy. Nie jest to jednak wyłącznie mój
problem. Parę dni temu podczas robienia zakupów sprzedawca usilnie
poszukiwał kalkulatora (zepsuł się mu komputer) by móc wydać mi
resztę. Przyznał w międzyczasie, że ma z tym problemy, że nigdy
nie opanował liczenia i co chwilę boryka się z takimi problemami.
Sprzedawca był człowiekiem młodym (miał może 20 lat) i bardzo
uprzejmym, dlatego wdałam się z nim w krótką dyskusję na temat
matematyki w szkole. Zaskoczył mnie faktem, że stosunkowo niewiele
się zmieniło od momentu kiedy ja skończyłam edukację, że
matematyka nadal jest nauką wzbudzającą strach wśród młodych.
Córka mojej znajomej, Sandra, w
przyszłym roku zdaje maturę z matematyki. Od jakiegoś czasu
korzysta z dodatkowego nauczania w tym przedmiocie. Jak dobrze znałam
Sandrę to nigdy nie była wielbicielką matematyki, dlatego
zapytałam ją skąd w niej nagle taki entuzjazm i wyraźna odmiana,
widoczna również w ocenach!
Jak wspomniałam na początku tego
wpisu - tak wiele zależy od ludzi. Otóż Sandra trafiła w ręce
osób, dla których przekazywanie wiedzy jest pasją, które potrafią
zainteresować nawet najbardziej oporne charaktery, a Sandra która
nie potrafiła dotychczas dodawać, nagle nie może się doczekać
kolejnych spotkań w ramach korepetycji z matematyki. Urozmaicone
metody nauczania, połączone z ciekawostkami, zabawą, przekazywane
w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb ucznia oraz widoczne
efekty. To sposób na obalenie mitu, że matematyka to coś
strasznego, zachęcam.
Może sama skorzystam? Zainteresowało
mnie w szczególności to liczydło - abakus, o którym tyle
opowiadała Sandra.